Site icon

poradnikowo…

po długim weekendzie wracamy do rutyny.

Matko jak człowiek wspaniale działa w swojej głowie. Ja mam tak, że w głowie wszystkie plany wydają się proste, ich realizacja to przysłowiowa „bułka z masłem”!!!!!

Niestety rzeczywistość poza głową już taka różowa nie jest. Ja przede wszystkim muszę walczyć z kilkoma zmorami np. nie mam czasu, nie umiem tego zrobić/nie wiem jak zacząć, nie warto.

Nie mam czasu to moja ulubiona przeszkoda życiowa, bo przecież paradoksalnie ja mam czas i mam go bardzo dużo, ale dużo znaczy mniej. Dlatego, że mój czas przestaje być moim czasem, skoro mam go dużo to chętnie nim szastam na prawo i lewo.

I rzeczywiście po tym jak już poświęcę go na zakupy, obiady, odwożenie dzieci do i ze szkoły, na te wszystkie „ważne” spotkania towarzyskie to czasu nie mam!

„Nie mam czasu” to też jest taki zwrot, którego ja bym chciała używać z taką łatwością i lekkością, jak wszyscy ludzie wokół mnie używają moje ulubione „nie mam czasu, mam tyle pracy”,  „ostatnio nie mam czasu, codziennie pracowałam do 23” – wow myślę, że to jest całkiem niezłe i zastanawiam się, czy rzeczywiście te wszystkie „nie mam czasu”, tego czasu nie mają, czy po prostu nie umieją go zorganizować – paradoksalnie wiem, że prawdą jest to drugie.

Acha już słyszę ten lecący na mnie lincz, ale niestety to jest prawda! A co lepsze nie wymyśliłam tego ja, więc całą nienawiść bardzo proszę skierować w stronę Laura Vanderkam, ona coś o tym wie.

Kobietka jest mocno zapracowana, oprócz swojej kariery zawodowej, jest mamą (uwaga!!!!) CZWÓRKI dzieci i do tego żoną. Wygląda na całkiem zadbaną i ogarniętą w swoim życiu. W jednej ze swoich książek „I know how she does it” (Wiem jak ona to robi)  Laura wyjaśnia jak bardzo nasz czas zależy od tego jak dobrze jesteśmy zorganizowani.

Przez rok dokładnie zapisywała każdy swój dzień, o której wstaje i co po kolei robi, aż do samego wieczora. Oczywiście „nie mam czasu” to było jej ulubione wyrażenie! Bardzo szybko okazało się, że to nie prawda i że czas Ma, tylko nie umie go odpowiednio zorganizować, a to powoduje, że całkiem sporo go traci na nie istotne rzeczy! Pomału zaczęła nad tym pracować i wszystko planować i okazało się, że planowanie i działanie według planu zmienia rzeczywistość z „nie mam czasu” na „wykorzystuje mój czas”.

Ja zupełnie o tej książce zapomniałam, przeczytałam ją jeszcze jak byliśmy w Anglii, pamiętam, że byłam na nią trochę zła. Książka momentami przypominałam telefoniczną, bo autorka postanowiła podzielić się z nami zapiskami z codzienność w stylu, 6:00 pobudka 6:05- 6:10 poranna toaleta, 6:10-6;40 przygotowania śniadania 6:45 budzenie dzieci itd. Niemniej właśnie dziś w poniedziałek rano ( w tym tygodniu, dzięki urodzinom Proroka Mohameta mieliśmy długi weekend i tydzień zaczynam od poniedziałku jak cała reszta świata!!!!!) pomyślałam sobie HALAS (arabskie koniec) wystarczy! trzeba to wszystko zmienić, bo inaczej życie mi ucieknie.

Zasiadłam do napisania posta, ale o czym tu pisać, o weekendzie, który dzięki swoim trzem dniom był cudownie długi i uroczo leniwy  spędzony częściowo w towarzystwie przyjaciół, częściowo w rodzinnej atmosferze.

Pozwoliliśmy sobie na błogie leństwo a teraz czas na działanie. Wiem bardzo dobrze, że zmiany trzeba zaczynać od siebie i wiem też, że wyniki przychodzą z czasem i nie zawsze tak szybko jakbyśmy chcieli, najlepszym przykładem są moje treningi, myślałam, że po trzech dniach będę wyglądała conajmniej jak Wonder Woman, a tymczasem po miesiącu nawet nie zaczynam Jej przypominać. Mimo to jestem wytrwała, nie dam się!!!!! I tak samo będzie z organizowaniem czasu. Z mojego słownika na stałe wyrzucam „nie mam czasu”.

Polskim odpowiednikiem Laury Vanderkam na Facebooku jest Pani Swojego Czasu, ma nawet swoje (chyba) poniedziałkowe poranki pt. Kawa z Budzyńską, przyznam, że przez jakiś czas tą Panią oglądałam i myślałam sobie to nie możliwe, jak laska zrobiła biznes na organizowaniu czasu innym laskom!!!!!!

Słuchałam, przytakiwałam, tylko coś mi w tym wszystkim nie grało. Pani Swojego Czasu pokazała kiedyś przez przypadek, bo telefon się omsknął swoje mieszkanie. O matko z córką, jakoś w niczym nie przypominało ono mieszkania osoby zorganizowanej i umiejącej tym czasem zarządzać. Być może, Pani Swojego Czasu też była w trakcie uczenia się, aczkolwiek mówiła z punktu widzenia specjalisty.

I nie nie chodzi mi o to, że miała pierdolnik jak tra lalala, sama mówiła, że nie jest fanką sprzątania i ja muszę przyznać, że taki artystyczny nieład byłby czymś akceptowalnym, ale to był po prostu bajzel, którego zorganizowana osoba nie powinna mieć. Ja póki co bardziej przypominam Budzyńską niż Vanderkam i wiem, że organizacja i poukładanie wszystkiego muszą się wydarzyć w najbliższym czasie. Uważam po prostu, że ludzie którzy naprawdę mają czas są po prostu super zorganizowani i tracą czasu na szukanie rzeczy, bo mają je tak poukładane i wiedzą gdzie one są.

To nie jest żadna krytyka Pani Swojego Czasu, mówię całkiem poważnie, uważam, że kobieta wykonała kawał roboty i nawet jak sama nie do końca jest zorganizowana ( a może ten bajzel to Jej porządek – przecież każdy ma inaczej) to pomogła zorganizować się wielu innym osobom.

Codziennie małymi krokami do celu. Zaczynam wdrażać to co jest mottem Vanderkam

POŚWIĘCAJ WIĘCEJ CZASU NA RZECZY, KTÓRE MAJĄ ZNACZNIE, A MNIEJ NA TE BEZ ZNACZENIA.

Proste? Proste! zatem do dzieła i z mocnym przytupem z samego poniedziałku!!!!!!!!!!!!!!!!

Exit mobile version