Tak naprawdę to nawet nie wiem jak mam zacząć tutaj cokolwiek pisać. Umówiłam się sama ze sobą, że ten blog będzie moim pamiętnikiem i na początku mojej drogi byłam pełna zapału i pisałam conajmniej dwa, trzy razy w tygodniu. Pisałam o wszystkim co mi wpadło do głowy o codzienności, o radości, o trudności bycia emigrantem. Z czasem mój zapał opadł, sama przestałam dostrzegać magię w tym co powtarzalne i normalne. Do tego pojawił się Instagram i lekko przestałam nadążać z relacjami i tu i tam. Pomyślałam ok, w porządku to będzie teraz takie miejsce na duże wydarzenia, będę zapisywać to co nas w znaczący sposób zmieniło, dodało nam mądrości i doświadczenia, rozbawiło. Zawsze myślałam, że będę mówić tylko i wyłącznie o pozytywach, bo przecież co złego mogłoby nas spotkać? W najśmielszych snach nie wymyśliłabym tego co przyszło nam przeżyć w ostatnich miesiącach.
wrzesień 2021…
Strony: 1 2
Justynko, te doświadczenia nas zmieniają. (Tak jak u nas 2,5 roku temu.) To, co było cenne staje się jeszcze cenniejsze. Cieszę się, że Bartek jest ciągle z nami, na tym ziemskim padole. Nic nie wiedzieliśmy. Teraz wiemy i przesyłamy duchowo uściski. Renata&co.