Od rana, głównie będąc pod prysznicem, tworzyłam w głowie idealny wpis o…fryzjerach. Ach dokładnie o fryzjerach. Z fryzjerstwem mam tyle wspólnego, że korzystam, ze zdolności innych ludzi w kreowaniu moich fryzur. Muszę przyznać, że moje włosy są wyzwaniem i to nie małym, bo po pierwsze mam ich całe dziesięć na krzyż, są cieniutkie i słabiutkie, a do tego ostatnimi czasy siwiutkie.
Tyle włosowych problemów na jednej głowie, do tego właścicielka tejże głowy uwielbia kiedy, jej siano, zamienia się w burzę pięknych loków, więc pokażcie mi szaleńca, który będzie miał wystarczająco odwagii i podejmie się tego wyzwania.
W Polsce udało mi się znaleźć, jednego odważnego i przez 8 lat w UK, mniej więcej co dwa miesiące udawało mi się wsiąść w samolot i doprowadzić swoje pióra do porządku.
W Bromley, jakoś nikt, kto byłby godzien mych włosów się nie znalazł i mówiąc szczerze znalezienie w okolicach Londynu fryzjera, który wie co robi, a my wychodząc z salonu, nie będziemy musieli zastanawiać się jak dotrwać do końca miesiąca, to jest niczym szukanie igły w stogu siana. Zresztą popatrzcie sami, co angielki noszą na głowach, to albo doczepki, w stylu Adel (i umówmy się Adel wymiata, ale cała reszta średnio), koczki, niezbyt równe Boby itd, gdybyście chcieli więcej na ten temat, zachęcam do przejrzenia jakiekolwiek gazet z wysp, może być dailymail. Jak już uda się znaleźć kogoś, kto wie co z czym i do czego, to na pewno trzeba się liczyć z wydatkiem ok 200 – 300 funtów (Nie krzyczcie mi tu, że znacie Basię, Kasię czy Halinkę, co na Ealingu to robi za 50 funciaków i do tego przychodzi do domu, ja mam na myśli Emily, Jane, Susie, co przyjmuje w salonie w mieście). Jak już wspomniałam w tamtym czasie dość często byłam w Polsce, więc jakoś to wszystko dawało się ogarnąć.
Niestety przeniesienie się do Abu Dhabi, pośród wielu zalet, ma też sporo wad, no między innymi taką, że już od tak człowiek co 6 tygodni do Warszawy sobie nie poleci, bo to z tej perspektywy i trochę za daleko i momentami też deczko za drogo. Nie było wyjścia trzeba było znaleźć mistrza fryzjerstwa na miejscu. Oj, oj, oj a ja tak bardzo nie lubię tego typu nowości. Pierwszy salon w jakim miałam przejmność odchudzić swój portfel o 1200 DHM( czyli 1200 pln), był o zgrozo salon angielski (jako, że wyspiarze stanowią tu dużą część ekspatów). Dla tych co tu mieszkają Tera Rosa Khalifa City A, mówiąc szczerze najgorzej nie było, od po prostu włosy mi obcięto, bez specjalnego szału, odżywka, czy jakaś tam inna maska, mające z nich zrobić istny jedwab, plus farba. No i ta cena!!!! Matko z córką, ale jak się okazało w Abu Dhabi, to zupełnie normalna sprawa, a może być tylko drożej.
Ponieważ stylizacja z Tera Rosa nie powaliła mnie na kolana, postanowiłam spróbować nowego miejsca w Abu Dhabi, włoskiego Rossano Ferreti (dla tych co tu lokalizacja w centrum ). Salon przepiękny!!!!!!!!!!,w super willi. Co do samej stylizacji włosów, też całkiem nieźle. Miejsce ma tylko jedną, niewielką wadę, słowo DROGO, w przypadku RF to naprawdę delikatny opis. Ja za strzyżenie tzw. metodą, czyli teoretycznie, absolutnie coś dla moich włosów, bo ma pomóc z niczego, stworzyć burzę loków, czy czego tam mieć burzę chcemy (chociaż mówiąc szczerze ja tego efektu jakoś nie zauważyłam), plus farbowanie (żadne refleksy, ombre, od po prostu farba) zapłaciłam jedyne (!!!!!) 1800 dhm (1800 pln).
Także lekko zrozpaczona tym co tu mogę dostać z utęsknieniem czekałam na lato i wakacje w Warszawie, gdzie za 500 PLN to ja będę miała taki wypas jak w RF w Abu Dhabi.
Niestety farby mają tę wadę, że się lubią wypłukiwać i kolor robi się mocno do kitu, do tego moc siwych włosów, jest mocą absolutną, zawsze znajdą sposób, żeby się pokazać na głowie.
Wczoraj czekając na Stasia, spotkałam jedną znajomą. Oooooo, ależ miała pięknie zrobione włosy!!!!!!! Cudo. I okazało się, że ma do polecenia super fryzjerkę, ukrainkę Olenę, która swoje dzieła tworzy w salonie w Al Forsan Village (jeżeli chcecie namiary dajcie znać, chętnie się podzielę). Jest fenomenalna. Nie pamiętam, kiedy miałam taki ładny kolor i włos. I najlepsze jest to, że zapłaciłam za to jedyne (serio) 475 dhm (475pln).
Nie piszę poradników, a ten blog to miały być przemyślenia i pierdoły codzienności, ale przecież włosy są turbo ważne. Na mnie Olena i jej praca zrobiła takie wrażenie, że nie mogłam się tym nie podzielić.