Kaja i 4 lata dziś !!!!!! Nie mogę oczywiście nie być w takim dniu chociaż trochę sentymentalna i nie porozczulać się nad tym jak to czas biegnie i ucieka i jak to nasze dzieci szybko rosną, a Kaja jakoś wyjątkowo wzięła sobie do serca rośnięcie, bo mimo swoich 4 latek, zdecydowanie wygląda jak przerośnięta 7 latka.
Zawsze chciałam mieć lalkę z zamykanymi oczami, tak tak za moich czasów, kiedy to ja byłam małą Justysią dzieci nie marzyły o konsolach, telefonach, smartwatchach, tylko raczej o bardziej przyziemnych sprawach. Lalka taki bobas, co jak się ją brało na ręce i kładło to jej plastikowe oczy się zamykały, wtedy był to szczyt w dziedzinie techniki i rozwoju zabawek dla dziewczynek. Marzenia się spełniają i miałam takie lale nawet dwie! A kiedy z Justysi stałam się dorosłą Justyną dostałam żywą lalkę z zamykanymi oczami, która na dodatek miała trochę więcej funkcji i była bardziej skomplikowana.
Żeby była jasność nie od razu ucieszyłam się z tej skomplikowanej Lali, ba nawet na początku tę radość porównałabym do mocnego załamania nerwowego. Moja Mama do dziś wspomina, jak przyjechali do nas, tuż po tym jak dowiedzieliśmy się, że za 9 miesięcy po raz trzeci będziemy rodzicami. Z lotniska odebrał ich Bartek ucieszony i uradowany, oznajmił im radośnie nowinę i kiedy w takim bartkowym nastroju pełnej szczęśliwości przyjechali do domu i zobaczyli mnie zrozumieli, że uśmiech w takiej sytuacji nie jest najlepszym rozwiązaniem, ja po prostu byłam załamana!
Oczywiście teraz jak o tym myślę i widzę moją czterolatkę, to myślę, że mocno mi wtedy hormony uderzyły do głowy. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że chłopcy byli już duzi i bardzo niezależni, a ja miałam nadzieję, że wrócę do pracy, znowu będę zabieganą mamą, co to narzeka na poranne korki, co to nie dosypia, nie dojada (albo i czasami przejada), pije hektolitry czarnej kawy, wiecznie szykuje się do kolejnych spotkań, od których zależy powodzenie budżetu firmy, a tymczasem los spłatał figla i postanowił jeszcze na chwilę zatrzymać mnie w domu. O losie!!!!!!!
Kajcia jest chodzącą perfekcją, jak wszystkie nasze dzieci, tak już rodzice mają, że nawet jak widzą wady w swoich dzieciach to są to tzw. wady znikające, trwają za zwyczaj kilka minut i zachwyt wraca!!! Niemniej ta mała istotka zmieniła nasze życie i paradoksalnie wcale nie wprowadziła do niego chaosu, przecież to jest zodiakalna panienka, więc porządek zawsze i wszędzie i to właśnie się stało, nasze życie się poukładało. Oczywiście my jesteśmy turbo bałaganiarzami życiowymi, więc wiadomo, że chaos wciąż trwa, ale jest on bardziej kontrolowany.
Kaja jest absolutną siłą, to taka nasza śmieszka i potrafi nawet rozchmurzyć swojego posępnego Siasia (Stasia). To niesamowite jak dziecko wchodząc do istniejącej rodziny od razu znajduje sobie w niej miejsce i buduje relacje od pierwszej chwili. Jaś to zdecydowanie brat od ratowania przed dramatami, on zawsze zrozumie i pocieszy, Siaś, jest od najlepszych zabaw (serio potrafi budować klocki lego i jak trzeba to lalakami też pobawi), Maja robi najlepsze fryzury na świecie, o makijażu nie wspomnę! Dziadkowie całkowicie oszaleli na punkcie Kajci, według nich jest chodzącą perfekcją!!!!!
Nasz mały Bibiś (taki pseudonim artystyczny wynalazł Jaś) już doświadcza dorosłego życia, codziennie wstaje o 6:15, je śniadanie (w ilościach muszkowych- sama nie wiem dzięki czemu ona tak rośnie) „wskakuje” w mundurek, żeby o 6:45 siedzieć w taty dinosour car (samochód dinozaur – tak Kaja je nazywa) i jechać do szkoły.
Kajciu Kochana ja dziś życzę Ci, wszystkiego czego pragnie czterolatka!!!! Najlepszych kolegów i koleżanek, samych radości i zero zmartwień, rozkładaj swoje skrzydła coraz mocniej i leć coraz wyżej, niczego nigdy się nie bój, bo życie to fajna przygoda!!!!!!!
Wszystkiego Najlepszego!!!!!! Happy Birthday love you to the moon and back!!!!!!!!!!!!!!!!!!