plan…

Bycie mamą uczy pokory! a już na pewno uczy, że niczego nie warto planować, bo oprócz swoich planów to jeszcze są plany dzieci, pali licho jak dziecko jest jedno wtedy można próbować przekupstwa czy negocjacji, ale kiedy dzieci jest troje, przekupstwo ma szansę spowodować bankructwo, a negocjacje z góry skazane są na niepowodzenie.

Właśnie jesteśmy w trakcie Ramadanu, którym byłam straszona jak to tylko możliwe, a tymczasem muszę przyznać, że to nasz najlepszy czas!!!! Po pierwsze wszystko dzieje się wolniej, ludzi jest mniej w sklepach i na ulicach (myślę, że na ulicach jest ich też mniej ze względu na upały, które już w tej chwili dają się we znaki, a znowu wszyscy mówią, że to dopiero początek, no cóż byleby do 22 czerwca), po drugie dzień pracy/szkoły jest krótszy. Moje dzieci normalnie mają szkołę od 7:30 do 16:30, owszem nie mają nic zadawane do domu, ale nie jeden dorosły nie spędza tylu godzin w biurze, a jak już spędza to później z lubością narzeka na swoje trudne życie i to jak bardzo jest zabiegany i zapracowany, no cóż Kochani zapracowani, otóż ja znam takie dzieci, co są zapracowane równie mocno jak Wy i nie marudzą!!!! W czasie Ramadanu, szkoła jest od 8:30 do 13:30, więc szczęście moich dzieci jest niewyobrażalne sami mówią, że trochę tak się czują jakby mieli wakacje przed wakacjami. Bartek też pracuje krócej, bo od 9 do 15, oznacza to, że o 16 jesteśmy wszyscy w domu.

Oczywiście życie toczy się normalnie, więc nadal zasuwamy na zajęcia basen itd, ale wszystko w tempie ślimaka.

Najważniejsze czy w Ramadanie można jeść? MOŻNA!!!!! Oczywiście nie jest to tak proste, bo większość restauracji, czy małych knajpek jest w ciągu dnia zamkniętych, więc jeżeli ma się ochotę na kawę na mieście to warto najpierw sprawdzić gdzie można ją wypić, chociaż np. większość Starbucksów jest zamkniętych to można kupić sobie kawę na wynos. Niektóre oddzielone są parawanami, czy specjalnymi kotarami. Ileż historii ja się nasłuchałam o tych strasznych zasłonach i kotarach, jak to okropnie jest jeść w takim więzieniu. Mój jedyny komentarz to: ludzie kochają dramaty!!!!!!!

Dwa razy miałam przyjemność już korzystać z ramadanowej kawiarni i muszę powiedzieć, że było zupełnie normalnie!!!! Zasłony sprawiały, że miejsce było bardziej przytulne, a przechodnie nie koniecznie zaglądali do talerza.

Po co te wszystkie zasłony? czy po prostu nie mogłoby wszystko działać normalnie, a muzułmanie jedynie nie korzystaliby w tym czasie z kawiarni i restauracji? – takie pytanie ostatnio zadała mi moja znajoma. Ramadan to czas dawania, dzielenia się z innymi. Arabowie w tym czasie nie jedzą i nie piją (!!!!!!!!!) od świtu do zmierzchu, poszczą (o tym dlaczego? co? i jak? zrobię oddzielny post), więc przez szacunek do nich, do kultury w której mieszkamy nie pijemy i nie jemy w miejscach publicznych, kawiarnie są zamknięte żeby nie kusiły, czy nie przeszkadzały poszczącym.

Poszczą ludzie którzy mogą, czyli zdrowi i dzieci powyżej 10 roku życia, o ile tak zdecydują! I znowu słyszę historię o „okrutnych matkach” co to każą dzieciom pościć i nie pozwalają jeść, hmmm coś mi się wydaje, że moja mama miała podobnie w wielkim poście, tylko nikt wtedy nie uważała tego za nic złego tak po prostu było.

Nie poszczą ludzie starsi, chorzy, kobiety w ciąży czy w trakcie okresu, pewnie też nie poszczą Ci co nie chcą, jak wszędzie.

W szkole dzieci nadal mogą jeść lunch, ale tylko na stołówce, gdzie okna są zasłonięte.

Pytałam Jasia czy zna jakieś dziecko, które w tym czasie pości, powiedział, że tak i że są bardzo dzielni!!!! Wszyscy czekają też na IFTAR czyli posiłek po zachodzie słońca i wtedy stoły uginają się od potraw, to tak jakby przez miesiąc codziennie była wigilia.

Kolejny mit który padł, to to, że w trakcie Ramadanu Arabowie znikają i w szkołach to już ich praktycznie nie ma. No cóż może to już są jakieś zwidy czy fatamorgana, ale ja ich w szkole widzę!!!!!!!!!!!

Widziałam też małżeństwo Arabów, które podjechało samochodem pod meczet, w biedniejszej części miasta i rozdawali z niego jedzenie, wszystkim tym którzy mogą go potrzebować.

Nie chcę tu niczego nadmiernie chwalić, ani ganić, chcę pokazać, że żeby naprawdę o czymś zacząć mówić trzeba po prostu samemu to przeżyć i być może ktokolwiek inny, kto widziałby to samo co ja miałby zupełnie inne odczucia i skojarzenia. Dla mnie jest tu teraz taka atmosfera jak u nas przed Bożym Narodzeniem, jest po prostu miło!

Wpis tak naprawdę, miałam zrobić o tym jak to wczoraj zaplanowałam sobie oglądanie filmu i czytanie książek, bo Bartek na dyżurze więc dla mnie to szansa na obejrzenie wszystkiego czego On nie lubi, a tymczasem wyszło ramadanowo.

Oglądanie filmu się nie odbyło, w łóżku miałam chorą Kaję i równie przeziębionego Stasia, do tego przez pół nocy kot ganiał się psem. I mimo, że dziś jest piątek czyli weekend i mogłabym rozpustnie spać nawet do 8 !!!!!! To już dzięki Stasiowi, jestem na nogach o 5:30, ale jestem z siebie dumna bo wypiłam swoją prywatną kawę z cykorii z mlekiem kokosowym (takie vegaństwo mi strzeliło do łba) i poczyniłam wpis!!!!!

Chyba zdecydowania potrzebuje lekcji z zarządzania czasem bo widzę, że ten przelatuje mi przez palce, no nic słyszę z góry jak Kajcia mówi: Mamo chodź!!!!, więc idę.

Miłego piątku.

 

Leave a Reply