Są takie chwile, które człowiek chciałby zamienić w wieczność, to takie krótkie momenty, kiedy jest nam bezgranicznie dobrze i nagle wszystko co potrzebne nam do życia mamy w zasięgu.
Wczoraj wieczorem, miałam takie swoje 15 minut wieczność, kiedy razem z Bartkiem jechaliśmy ostatnim pociągiem z Victoria Station do Bromley South. Było po prostu i zwyczajnie najlepiej na świecie. Za oknami migotał rozświetlony Londyn, uwielbiam jak podświetlone są tu mosty, wyglądają magicznie, jak kiedykolwiek będziecie mieli okazje zobaczyć Londyn nocą koniecznie wybierzcie się nad Tamizę! Nie wiem czy w jakimkolwiek innym kraju, będziecie mogli zobaczyć tak pięknie oświetloną rzekę, musi być niesamowicie, dobrze wiecie, że rzadko zachwyca mnie to miasto.
Wracaliśmy z jednej z najlepszych kolacji w ostatnim czasie. Nie tylko ze względu na pyszne jedzenie w Daquise na South Kensigton. To stara, polska restauracja, w której w czasie drugiej wojny światowej spotykali się członkowie naszego rządu na emigracji. Kiedy się tam wchodzi, człowiek przenosi się w czasie. Jeżeli chodzi o jedzenie to bez wachania mogę powiedzieć, że to miejsce pokazuje prawdziwą polską kuchnię, a nie garkuchnię, która jest domeną większości polskich „restuaracji” w Londynie.
Klimatem przypomina to trochę przedwojenną Warszawę, zresztą taki też jest zamysł całego miejsca. Wszystko jest świeże i pyszne jak u babci. Bez specjalnego nadęcia, ale z odpowiednią celebracją.
W tej restauracji wszyscy kelnerzy mówią po polsku, nawet jeżeli są hindusami. Dokładnie tak! Byliśmy właśnie przez takiego obsługiwani. Nasi goście byli oczarowani miejscem i jego atmosferą, a wierzcie mi zaspokoić gusta kulinarne włoszki i jej walijskiego męża wcale nie jest łatwym zadaniem.
I kiedy wracaliśmy tym pociągiem, nagle przez te 15 minut znowu byliśmy to tylko my Justyna i Bartek, co trzymają się za ręce na jednych słuchawkach słuchają muzyki i nie muszą nic mówić, tylko być. To wszystko mogłam oglądać w szybie, byłam i jednocześnie wszystkiemu się przyglądałam. Było trochę tak jak prawie 13 lat temu w Paryżu. Tak rzadko zdarza mi się mieć taki czas, ale kiedy się wydarza wiem, że życie jest CUDOWNE!!! I jestem wtedy jeszcze bardziej szczęśliwa i wdzięczna za wszystko co to życie niesie, wszystkie chwile te gorzkie i te słodkie jak miód.
Takie krótkie, małe, maleńkie chwile szczęścia, każdy z nas je ma…
Sporo prywaty wyszło i takich intymnych, emocjonalnych zwierzeń, ale chciałam się podzielić tym z Wami i mam nadzieję, że Wy również przynajmniej od czasu do czasu przeżywacie takie chwile.
Tego Wam życzę z całego serca!
Lista naszych wczorajszych piosenek, może będą inspiracją..