Sylwestrowo…

Święta „przeleciały” z prędkością światła.

Dosłownie. Tyle było przygotowań, tyle zastanawiania się czy 80 pierogów wystarczy na 12 osób, czy barszcz wyszedł za mało kwaśny, czy tylko jeden rodzaj śledzi, to aby na pewno nie wigilijna profanacja? Czy wszyscy dostaną odpowiednio dużo prezentów, czy będą z nich zadowoleni????? Czy zadzwoniliśmy do wszystkich z życzeniami, tu na szczęście z pomocą przychodzi zawsze facebook, gdzie można napisać zbiorcze życzenia i jest nadzieja, że znajomi je dostaną i poczują się dostrzeżeni i nie zapomnieni !

Miałam trochę obaw o ten czas, bo zostaliśmy tu, a wiadomo tu to przecież nie Polska, nie będzie tak tradycyjnie i uroczyście i pięknie i rodzinnie. I co? I nie mogłam się bardziej mylić!

To były najlepsze święta jakie miałam, nie, że wszystkie pozostałe był do niczego, absolutnie nie, tylko okazało się, że Święta są przede wszystkim w nas.

Było miło, rodzinnie, ciepło, tradycyjnie! Oczywiście były też świąteczne sprzeczki, delikatne kłótnie, odpowiednio obrażone miny, lekkie marudzenie, całkiem spore przejedzenie, pomimo tylko jednego rodzaju śledzi i 80 pierogów.

Było tak jak w święta być powinno.

Będąc na fali świąt nie wiadomo, kiedy dotarliśmy do ostatniego dnia starego roku.

Po raz pierwszy nie spędzam tego czasu w rodzinnym mieście. Ba nigdzie nie idziemy, zostajemy w domu UWAGA rodzinnie. Plan jest na dresy, popcorn popijany szampanem, bo ktoby jadł truskawki w grudniu i oglądanie filmów. Ma być leniwie i spokojnie.

Rok 2016, aż boję się cokolwiek na jego temat pisać, bo cały czas zostało kilka godzin, a wszyscy widzimy co to był za rok!!!!

Dla mnie osobiście był to bardzo trudny, ale też i ciekawy czas. Wiele się wydarzyło i wszystkie rzeczy, które wydawały się nie do przeskoczenia, lub myślałam o nich, że nie uda mi się ich przezywciężyć, okazały się ważnym i pozytywnym doświadczeniem.

Nauczyłam się wiele o sobie i o ludziach, którzy mnie otaczają.

Postanowienie noworoczne.

Geeez to zawsze był mój ulubiony temat. I zazwyczaj na liście były punkty w stylu, schudnąć (conajmniej 15 kg), znaleźć super pracę, zarobić pierwszy milion i takie tam standardy.

Nigdy żadnego z postanowień, nie udało mi się spełnić. Tym razem wymazuje całą listę. Nawet moje odwieczne marzenie o ciele Cindy Crowford. No way. Nie zamierzam, próbować żadnych diet, szczególnie potym jak ostatnio wyszłam z kąpieli i do łazienki wbiegła Kaja, krzycząc Mama Elsa. Wszystkie mamy, które znają Krainę Lodu wiedzą o kim mówię. Jestem święcie przekonana, że każdy kto usłyszałby taki komplement od swojego dziecka, przestałby tęsknić za ciałem topmodelki!

Więc i ja porzucam ten przestarzały ideał i od dziś jestem Elsą.

Jakie mam postanowienia, bo to nie tak, że postanowień nie mam, nie byłabym sobą, a człowiek nie zmienia się przecież diametralnie ot tak sobie.

Rok 2017 to mój rok na tak. Mój mąż mi zarzuca, że ciągle marudzę i jestem ze wszystkim na nie, a jak chodzący pesymista ma być na tak?????? jak??? nie wiem, będę musiała się tego nauczyć.

Postanowienie w swoich założeniach jest proste, na każde pytanie, na które automatycznie odpowiedziałabym NIE teraz będę mówić TAK. Inspiracją do tego była książka „Year of Yes” napisana przez Shonda Rhimes. Odkryłam ją w trakcie jednego ze spacerów po Manhattanie. I pomyślałam TAK, to jest to czego potrzebuje. Tytuł wręcz krzyczał do mnie z księgarskiej półki, kiedy przeczytałam opis pomyślała „o matko, ktoś napisał o mnie”.

Potrzebuje dużej zmiany w swoim życiu, a zmiana nastawienia z NIE na TAK to jak katharsis, wiem już dziś, że będzie to bardzo ciekawy czas przecież chcę zmienić nawyki tak bardzo pieczołowicie wypracowane przez 37 lat. Czy to oznacza, że chcę być optymistką?

NIE, bo ja właściwie lubię mój pesymizm, on pozwala mi na zachowanie dystansu w wielu sytuacjach, a to znowu prowadzi do tego, że często udaje mi się trzymać z dala od nadmiernych kłopotów. Lubię to! Więc pesymizm sobie zostawiam, jak dystans do świata i wielu spraw, do niego dokładam duże TAK na wszystkie rzeczy, które pojawią się w moim życiu, wszystkie nowości, wszystkie lekko szalone rzeczy.

Miało nie być NIE, więc może na to pytanie powinnam odpowiedzieć w już nowym stylu, TAK chcę być optymistką z odpowiednią pesymistyczną rezerwą. Jest zmiana? Jest oczywiście, że TAK. I nawet lepiej to brzmi, nieprawdaż?

2017 zdaje się być rokiem w którym będzie wiele zmian w moim życiu i mojej rodziny, mam nadzieję i bardzo sobie tego życzę, że wszystkie zmiany jakie przyjdą, będą zmianami na lepsze, nawet jeżeli początkowo będzie się wydawało inaczej.

Za kilka godzin zaczynam Nowy Rok, nie mogę się już doczekać, przebieram na niego nogami jestem na TAK, czy się boję oczywiście, że tak przecież jestem optymistką z lekko pesymistycznymi cechami (biorą pod uwagę moją wcześniejszą odpowiedź), ale już nie mogę się doczekać tego wszystkiego co na mnie czeka. Z radością też zostawiam w starym roku wszystko co złe. Wszystkich ludzi, którzy mnie skrzywdzili, wszystkie sytuacje, które mnie negatywnie zaskoczyły, jestem za to wszystko bardzo wdzięczna. Dzięki nim nauczyłam się wiele pozytywnych rzeczy o sobie! Nie miałabym takiej możliwości, gdyby nie pojawiły się na mojej drodze.

Życzę Wam spokoju, radości, uśmiechu, spełnienia tego co spowoduje, że Wasze marzenia się urzeczywistnią. Wszystkiego co Najlepsze w 2017 roku i pamiętajcie, każde złe zdarzenie, jest tak naprawdę dobre, bo ma nas czegoś nowego nauczyć, a to nigdy nie może być złe!!!!!!!!!!!!!!!

Leave a Reply